- Jest to Twój pierwszy album studyjny od 6 lat. Dlaczego musieliśmy tak długo czekać na Twoje nowe wydawnictwo?
- W sumie nie wiem, dlaczego, aż tyle to trwało. Może po prostu potrzebowałam tyle czasu, aby coś stworzyć? Musiałam poczekać na moment, w którym poczuję ‘flow’ do zrobienia płyty i na spotkanie odpowiedniej osoby, z którą taki album mogłabym zrealizować. I widocznie właśnie teraz nadeszła taka chwila (uśmiech).
- Czemu zdecydowałaś się na nagranie albumu z piosenkami z Kabaretu Starszych Panów a nie ze swoimi autorskimi kompozycjami?
- Autorski materiał zawsze zdążę wydać, a jest on już prawie gotowy. Natomiast jeśli chodzi o Kabaret Starszych Panów to kocham ich piosenki i chciałam się z nimi zmierzyć od dawna. Jest to repertuar, który kilkukrotnie udało mi się zaśpiewać na żywo. Głównie oczarowana jestem tekstami Jeremiego Przybory, brakowało mi wyśpiewania takich treści. Ta płyta to dla mnie osobiste spełnienie
- Według jakiego klucza dokonałaś wyboru tych 10 kompozycji, które trafiły na Twoją płytę? Katalog piosenek Kabaretu to kilkaset piosenek.
- Przede wszystkim zwracałam uwagę na teksty i chciałam, żeby wykluła się nam z tego jakaś historia. Były piosenki, które po prostu wiedziałam, że chcę zaśpiewać takie jak: „Herbatka”, „W słowach ślad”, „Droga do ciebie”, „Zmierzch”. Tak bardzo lubię te utwory, że musiały się znaleźć na tym albumie. Ostatnią piosenką, która została „dobrana”, były „Prysły Zmysły”. Mieliśmy już dziewięć utworów i brakowało nam jeszcze jednej, dziesiątej kompozycji. Znalazła się na płycie w dość odważnym aranżu wokalnym.
- Postacią-kluczem na tej płycie jest Kalina Jędrusik. Na Twojej płycie znalazło się aż sześć piosenek, które ona zaśpiewała w oryginalnych wersjach.
- Zgadza się, ale nigdy nie sugerowałam się wykonawcami oryginalnych wersji, tylko bardziej przekazem i tekstem. To, że Kalina jest tak licznie „reprezentowana” na tej płycie to czysty przypadek. Chociaż….ona była taką melancholijną damą Kabaretu, więc może dlatego tak dużo piosenek, które śpiewała trafiło na moją płytę? Mam w sobie dużą dawkę melancholii i wrażliwości, więc Pani Kalina jest mi bliska.
- Ale przypadkiem nie było, że znakomita większość tych piosenek, które wybrałaś była pierwotnie śpiewana przez kobiety? W końcu tylko „Herbatka” miała męskie wykonanie.
- Bardzo poważnie myślałam także o nagraniu własnej wersji piosenki „Już kąpiesz się nie dla mnie”, którą pierwotnie genialnie wykonał Wiesław Michnikowski. Ale musiałam z tego pomysłu zrezygnować, bo to nie jest tekst dla kobiety (śmiech). W związku z tym byłam ograniczona, ale tych piosenek kobiecych jest tak dużo w repertuarze Kabaretu, że nie ubolewałam nad brakiem „męskich” utworów, które mogłabym wykorzystać. Naprawdę miałam z czego wybierać .
- Jednym z założeń istnienia Kabaretu Starszych Panów była potrzeba przeniesienia przedwojennego świata do szarej PRL-owskiej rzeczywistości. Zastanawiam się, czy i w Twoim przypadku tak nie było. Czy nie jednym z powodów, dla których wydałaś ten album nie była potrzeba przypomnienia tych piosenek w naszej codziennej rzeczywistości pełnej agresji, chamstwa i braku dbałości o nasz język.
- Rzeczywiście: Jeremi Przybora, który był głównym pomysłodawcą Kabaretu Starszych Panów i tworzył go z Jerzym Wasowskim wielokrotnie mówił, że brakuje mu takiej przedwojennej elegancji i tej przedwojennej Polski. Kabaret wystartował w 1958 roku, ale jeszcze wcześniej Przybora i Wasowski działali w kabarecie Eterek. Jak wiadomo nastroje w Polsce nie były wtedy zbyt ciekawe i ich działalność kabaretowa była „pod prąd”. I być może tak jest jak mówisz, że i mnie tego trochę brakuje w dzisiejszych czasach. Słowo traci na wartości we współczesnej Polsce, zastępujemy wyrażanie emocji różnymi emotikonami. Zanika kunszt słowa i być może ja potrzebowałam sobie o tym przypomnieć, bo teksty Kabaretu są po prostu genialne i co ważne: nie są proste. A my w rozwoju cywilizacji zmierzamy ku prostocie. A w przypadku Starszych Panów ich teksty trzeba sobie porządnie przeanalizować, aby je zrozumieć i mądrze zaśpiewać. Bardzo często mają podwójne dno. W ubiegłym roku zaproponowałam zorganizowanie koncertu z piosenkami Kabaretu Starszych Panów z udziałem moich uczniów w wieku 13-18 lat. Okazało się, że nikt z tej grupy nie znał twórczości Kabaretu i nikt z nich nie był zainteresowany zaśpiewaniem tych piosenek. Gdy zaczęli słuchać oryginalnych wersji, patrzyłam na ich miny, które mówiły: „O Boże, mamy to śpiewać?” (śmiech). Doszłam do wniosku, że jeśli ktoś ma w sobie taki opór na coś, to bardzo mu tego potrzeba. I tak trochę na przekór zrobiliśmy ten koncert i efekt był wspaniały. Okazało się, że młodzież dość mocno weszła w ten temat. To był dla nich zupełnie inny rodzaj rozwoju. W końcu te utwory, jak i cała twórczość Kabaretu Starszych Panów to nasze dziedzictwo narodowe.
- Czy któraś z piosenek na płycie jest Ci szczególnie bliska?
- Mam sentyment do piosenki „W słowach ślad”. Po pierwsze – jest tam przepiękny przekaz o relacji damsko-męskiej, a po drugie – synchronizacja muzyki z tekstem jest dla mnie czymś genialnym. Zresztą jak w każdej piosence Kabaretu, ale w tej kompozycji - szczególnie. Czytając teksty piosenek Starszych Panów jestem zawsze pod ogromnym wrażeniem jak genialnie można tak pięknym metaforami pisać o tak prostych rzeczach.
- Czy planujesz w przyszłości nagrać dalszy ciąg tej płyty? Dorobek piosenkowy Kabaretu jest przecież ogromny.
- Na razie o tym nie myślałam. Po tych 6 latach przerwy nabrałam wiatru w żagle i po wydaniu tej płyty nabrałam rozpędu do zrobienia autorskiego albumu, o którym już wspomniałam na początku wywiadu. To jest mój priorytet na najbliższy czas.
- Dziękuję za rozmowę.
Foto: Przemysław Chudkiewicz
Aneta Figiel i Marcin Murawski wzięli na warsztat kompozycje Kabaretu Starszych Panów. Efektem jest płyta „Aneta Figiel i Starsi Panowie… zupełnie inna historia”, która w zamyśle miała przybliżyć twórczość Panów Przybory i Wasowskiego młodszym odbiorcom. Z jakim skutkiem?
Wczoraj ukazała się płyta "Aneta Figiel i Starsi Panowie… zupełnie inna historia".