MM: Wij to trzygłowy stwór wypełzający nocami z warszawskich piwnic. Chrzęszcząc snuje w swoim ojczystym języku pieśni o przedwiecznych tajemnicach. To także stawonóg - małe, przypominające stonogę zwierzę żyjące w ciemnościach i żywiące się szczątkami martwych zwierząt. Zanim przejdziemy do genezy albumu, powiedz skąd taka tematyka w waszym zespole?
TS: Wszystko co ma rogi, macki, pełza w mroku i złorzeczy, świetnie wpisuje się metalowe imaginarium. Estetyka starego kina grozy jest mi bardzo bliska. Wyobraźnia zawsze zdawała mi się potężniejsza od logiki, więc czuję się w tym sosie równie swobodnie jak Cthuhu w R'lyeh.
MM: Odbieram to także jako swoistą formę paleontologii. Patrząc na tytuł płyty - ‘Dziwidło’ to olbrzymia roślina o łacińskiej nazwie Amorphophallus titanum, nazywane także ‘trupim kwiatem’ ze względu na wydzielaną woń przypominającą rozkład padliny.- nawet kłania się botanika.
TS: Tak, lubię czytać o dziwnych stworzeniach i roślinach. Czasem odpalam przypadkowy artykuł na Wikipedii o jakimś żyjątku i niemal zawsze okazuje się, że to świetny temat na piosenkę. Np. staroraki, skrzypłocze zwane też mieczogonami – wiesz, że ich krwią odkaża się sondy kosmiczne?! Dziwidło wygląda niesamowicie, ale jest też machiną zniszczenia - zapachem padliny przyciąga naiwne robactwo. Niektóre odmiany zwie się "językiem smoka". Odkrył je nomen omen Doktor Drakenstein! Tak się składa, że tuż przed premierą naszego albumu dziwidło po raz pierwszy zakwitło w Polsce. Nikt się tego nie spodziewał, to chyba jakiś cuchnący chuch przeznaczenia.
MM: Przechodząc do kwestii muzycznej, wiem, że jesteście określani mianem zespołu protometalowego. Tymczasem słuchając "Dziwidła", odniosłem wrażenie, że gracie normalnego podkręconego Twoim wokalem rock and rolla.
TS: Niektórzy mówią, że protometalu nigdy nie było. Tym lepiej - jednorożce też nie istniały, a poświęcono im więcej powieści, niż koniom. Nie jestem specjalnie przywiązana do tego określenia, w nazwie fanpage'a chcieliśmy po prostu jakoś zajawić, zaintrygować. Sama nazwa "Wij" Facebookowi mówi niewiele, zwłaszcza że po holendersku znaczy "my".
MM: Twoje teksty charakteryzują się sporą ilością pętli językowych. Najlepszym przykładem jest "Madame", w którym - nomen omen - Twój wokal się właściwie wije.
TS: Faktycznie, trudność pisania tekstów piosenek w j. polskim leży w długości wyrazów. W porównaniu do j. angielskiego, zdania mierzy się w kilometrach. Traktuję to jednak jako przyjemne wyzwanie, pozwalające na większą zabawę z podziałem rytmicznym. Z j. polskim w rocku jesteśmy mniej osłuchani, dlatego teksty pisze się trudniej, ale to nie znaczy, że gorzej. W refrenie "Madame" psi skowyt wyraża za to więcej niż tysiąc słów.
MM: Z kompozycją z repertuaru Venom odeszliście się dość żwawo. Jak zatem "W przymierzu z diabłem" ma się do reszty tematycznie?
TS: Moim zdaniem i tekstowo, i muzycznie ten cover nie odbiega klimatem od naszych autorskich kawałków. Venom to też bardziej rock&roll, niż metal, a sam Szatan, cóż, ma wiele twarzy. Oziębła Madame sprowadza na manowce z taką samą skutecznością jak tradycyjny rogaty. „Czerw”, oparty luźno na motywach wiersza "Jadwiga” Bolesława Leśmiana ma głęboko ateistyczny przekaz.” Tyrania Trupa” zawoalowany, ale jednak zdecydowanie antykościelny. „Żmij”, przedstawiciel pogańskich wierzeń Słowian, również ma w głębokim poważaniu "niewolników światła".
MM: Materiał wyprodukował Haldor Grunberg. Czyj to był pomysł, by to jego zaprosić do współpracy?
TS: Nie pamiętam już dokładnie, kto wpadł na ten pomysł, ale od razu się zgodziłam. Bardzo lubię jego zespół Mentor, wysoko sobie cenię jego realizacje i muzyczną kumację. A poza tym to strasznie fajny gość. Cieszę się, że znalazł czas na sesję z nami, bo ma mega napięty grafik. Nagrania zrealizowaliśmy w domu Mikołaja, naszego perkusisty. Gotowaliśmy, plotkowaliśmy, lataliśmy z mikrofonami, paliliśmy lulki w ogrodzie, no i nagrywaliśmy. To było mega przyjemne doświadczenie, zero stresu.
MM: Podejrzewam, że takich opowieści, które przestawiliście na "Dziwidle", macie bez liku. Płyta ma raptem 36 minut. Czy coś na nią nie weszło?
TS: Zastanawialiśmy się nad powtórnym nagraniem jeszcze kilku numerów, które wcześniej wyszły na tylko na demówkach - "Królowa jest głodna" czy "Na dnie moich oczu" - cover Breakoutu, ale stwierdziliśmy, że czas na nowe. Na koncertach gramy też czasami cover "Stosu", megahitu polskiego metalu. W zanadrzu oczywiście są całe fury opowieści dziwnej treści. Znajdą one swoje miejsce na kolejnej płycie, którą już powoli planujemy.
MM: Ten cover Breakoutu ma swoje uzasadnienie - Twój głos przypina ten należący do Miry Kubasińskiej.
TS: Słyszałam to od wielu osób i choć bardzo sobie cenię talent i artystyczną osobowość Miry, to nie była to zamierzona inspiracja. Cieszą mnie jednak te porównania, bo śpiewała świetnie i miała wampirzy urok Barbary Steele. Piosenka jest przejmująca. Motyw nieuchronnie nadchodzącej katastrofy przed którą nie ma ucieczki i w obliczu której możemy jedynie wyszarpywać dla siebie chwile swobody, zawsze mnie porusza. Powinien zresztą chyba poruszać każdego, bo wszystkich nas w równym stopniu dotyczy.
MM: Klip do utworu "Kat" liczy ponad rok. Planujecie jeszcze jakiś obrazek?
TS: Jasne, w kolejce najbliższych działań jest zrobienie teledysku, ale nie mamy jeszcze konkretów.
MM: A koncerty?
TS: 24.09 gramy w 2 kołach z Toxxxik Flash i Swayzee, 1.10 w Chmurach z Hypnozaurem i Poison Heart. To w Warszawie, ale mam nadzieję, że lada chwila ruszymy w trasę do innych polskich miast.
Foto: Piotr Franaszczuk
Dziś ukazał się nowy singel mieszkającego w Polsce portugalskiego artysty João de Sousy zatytułowany "Canção do Medo". Jest to druga już zapowiedź nowego albumu „José Afonso”, który ukaże się 1 czerwca.
Równo półtora roku po premierze świetnie przyjętego albumu “Przestwór”, trio wraca z premierowym materiałem. Nowe wydawnictwo grupy zatytułowane “Bluzg” to sześć nowych utworów, które zaskoczyć mogą nawet największych fanów zespołu.
Po serii wyprzedanych koncertów w Polsce i entuzjastycznym przyjęciu ostatniej trasy, słoweński zespół Joker Out powraca do naszego kraju na dwa wyjątkowe koncerty! Fani będą mieli okazję zobaczyć grupę już jesienią: 24 listopada 2025 – w Klubie Studio w Krakowie oraz 26 listopada 2025 – w Progresji w Warszawie.
Klasycy stylu shoegaze wrócili do Warszawy na pierwszy od 32 lat klubowy koncert w Polsce, a ich występ udowodnił, że czas w muzyce płynie inaczej, niż gdziekolwiek indziej.
YUNGBLUD zaprezentuje się 18 października w warszawskim Torwarze w ramach trasy "Idols".
Noga Erez to wizjonerska artystka i producentka z wrodzonym talentem do łączenia gatunków i przekraczania kolejnych granic kreatywności. Już w grudniu wystąpi dwukrotnie w Polsce.
„Pianorizon” to pierwszy w pełni autorski album Bartka Wąsika – pianisty i kompozytora, który z czułością i skupieniem buduje własny muzyczny świat.
Zespół Low Island z Oxfordu ogłosił swój trzeci album zatytułowany "bird", wyprodukowany przez Chrisa Taylora z Grizzly Bear, który ukaże się 29 maja nakładem ich własnej wytwórni Emotional Interference.
Ponad rok po premierze debiutanckiego albumu, nominowany do Fryderyka 2025 duet KĘPIŃSKI >|< KOWALONEK wraca z singlem “Kintsugi” w akustycznej aranżacji.
GEMINI to południowokoreański artysta R&B/Alternative, który zadebiutował w 2020 roku. 11 kwietnia zaprezentuje się w warszawskiej Proximie.
ionnalee | iamamiwhoami ogłaszają eksluzywną światową trasę na 10-lecie wydania ich przełomowego audiowizualnego albumu “BLUE”. Jedyny polski koncert odbędzie się 17 października w warszawskiej Progresji.
James Arthur zawita 9 grudnia do warszawskiego Torwaru, w ramach europejskiej trasy promującej album "Pisces", który ukaże się 25 kwietnia.
Martini Police prezentują teledysk “California” - kosmiczne zamknięcie muzycznej podróży.
3 tygodnie po koncercie u boku Godsmack w Gliwicach, jedna z gwiazd nu-metalu P.O.D. wystąpi na hedlinerskim koncercie w warszawskiej Progresji.
Po ogromnym sukcesie albumu z 2024 roku oraz rosnącej popularności na scenie elektronicznej i popowej, Kat ogłasza długo wyczekiwaną trasę koncertową, w ramach której zaprezentuje swoje eteryczne, hipnotyzujące brzmienie fanom w całej Europie i Wielkiej Brytanii. Już 12 czerwca, na scenie warszawskiej Stodoły, uznana artystka wykona utwory ze swojego najnowszego albumu "My Side of the Mountain". Nie zabraknie największych hitów, takich jak „Illusion”, „Por Ti”, „Dead” i „Truth In Reverse”.
Brytyjski singer-songwriter, który łączy elektronikę, altówkę, klawisze, ukulele i perkusjonalia, tworząc wyjątkową fuzję jazzu, folka i muzyki elektronicznej, wraca po 13 latach z nowym albumem. 24 maja wystąpi ponownie po rocznej przerwie w warszawskim klubie Niebo.
Mistrzowie downtempo Kruder & Dorfmeister właśnie udostępnili wyjątkowy koncertowy teledysk do utworu „Speechless”. Nagranie zarejestrowano 25 października 2024 podczas ich magicznego występu w jednej z najbardziej prestiżowych sal koncertowych świata - Elbphilharmonie w Hamburgu.
Po mocnym debiucie z albumem „Blaza”, Julia Rocka, jedna z najciekawszych i najbardziej wpływowych debiutantek na polskim rynku muzycznym ostatnich lat, zapowiada drugi studyjny album – „Gorset”. Premiera wydawnictwa zaplanowana jest na 11 kwietnia.
Niemieccy pionierzy metalu industrialnego zagrają 2 września w warszawskich Hybrydach i 3 września w krakowskim Hype Parku.
Niechęć powraca z singlem ,,Nowe płuca”, który jest już dostępny we wszystkich serwisach streamingowych. Zespół zaprasza także na duże tournee po Polsce promujące nowy album.
Po świetnie przyjętym teledysku, na serwisy streamingowe trafił singiel ILI URBAN pt. „IV Rano”, promujący album o tym samym tytule. „IV Rano” – to utwór o szukaniu drogi, sensu, głosu intuicji.
Po wyprzedanym koncercie w 2024 trio wystąpi 25 maja 2025 w stołecznym klubie Niebo. Pretekstem jest najnowsze wydawnictwo zespołu pt. „Bleed”.
Po sukcesie jako support Louisa Tomlinsona i dwóch albumach na szczycie list przebojów, The Lathums są gotowi porwać Was swoją wyjątkową energią i emocjami. Zespół zagra 6 kwietnia w warszawskim klubie Hybrydy.
Jak bardzo wybuchowa może być mieszanka muzyki country rodem z Nashville z rockowym brzmieniem, będzie można przekonać się już 8 kwietnia, kiedy w warszawskim VooDoo wystąpi IV and the Strange Band.
"Portraits" jest efektem współpracy Adama Bałdycha z ośrodkiem badawczym – Instytutem Pileckiego, który udostępnił artyście materiały historyczne z II wojny światowej, stanowiące źródło inspiracji do powstania 17 kompozycji – Portretów.