Cantaramusic: Grupa The Eden House wyda latem tego roku nowy album. Co tym razem przygotowaliście dla swych fanów?
TP: Płyta nie przyniesie większych niespodzianek w porównaniu z debiutem. Gramy swoje. Ale tym razem w tworzeniu płyty wzięli także udział: gitarzysta Andy Jackson i perkusista Simon Rippin. Nasz pierwszy album "Smoke & Mirrors" był skomponowany jedynie przeze mnie i gitarzystę Stevena Carrey'a.
Cantaramusic: Zarówno na pierwszej płycie "Smoke & Mirrors", jak i na ep-ce "Timeflows" występuje gościnnie kilka wokalistek, natomiast nie ma tam wokalistów. Skąd pomysł, aby wykorzystać jedynie żeńskie wokale?
TP: Nigdy wcześniej nie współpracowałem z wokalistkami. Pomyślałem więc, iż byłaby to odświeżająca zmiana. Amandine Ferrari, która śpiewała na pierwszej płycie, jest długoletnią przyjaciółką moją i Steve'a. Można więc powiedzieć, iż niejako to dzięki niej wprowadziliśmy żeńskie wokale na nasze płyty. Z kolei Evi Vine, która śpiewa w utworze "Reach Out" z naszej pierwszej płyty była polecona nam przez naszą wytwórnię. Z kolei Julianne Regan, która zaśpiewała w większości utworów na debiutanckim albumie, to nasza długoletnia przyjaciółka, wokalistka grupy All About Eve. Moim zdaniem jeden to jeden z najlepszych głosów na brytyjskiej scenie rockowej ostatnich 25 lat. Jeśli chodzi o nowy album, to jeszcze nie mamy potwierdzonych wszystkich wokalistek.
Cantaramusic: Na nowej ep-ce "Timeflows" wystąpił także gitarzysta Simon Hinkler z The Mission. Jak doszło do Waszej współpracy?
TP: Podczas trasy promującej "Smoke & Mirrors" Simon wystąpił na kilku koncertach jako nasz support. Błyskawicznie to wykorzystaliśmy (śmiech). Poprosiliśmy, aby nagrał partie gitar na kilku nowych utworach, które trafiły na "Timeflows", a także które znajdą się na nowej płycie.
Cantaramusic: Z The Eden House współpracują dwaj muzycy nie związani ze sceną gotycką: Bob Loveday (z zespołu Bob Geldofa) oraz Bob Irwin (Johnny Cash, Van Morrison)...
TP: Wiesz, uważam, iż dobrze jest zapraszać do współpracy muzyków, którzy grają muzykę inna niż twoja. Ich umiejętności i różne doświadczenia muzyczne pomagają w nagrywaniu jeszcze lepszych rzeczy. Bob Irwin już z nami nie nagrywa, ale Bob Loveday - tak. Zagra na nowym albumie i będzie z nami nadal koncertował. Uważam, iż właśnie jego gra na skrzypcach dodaje wiele uroku naszej muzyce. To nasz nieoceniony współpracownik.
Cantaramusic: Jesteś w biznesie muzycznym od ponad 30 lat. Grałeś między innymi w Fields Of The Nephilim. Na pewno masz dużo miłych, ale i niemiłych wspomnień...
TP: To prawda, uzbierało się tego trochę. Moje najbardziej miłe przeżycie to bez wątpienia koncert Fields Of The Nephilim na festiwalu w Reading w 1988 roku. Zagraliśmy o zachodzie słońca dla 30 tysięcy widzów. To było niesamowite i do dziś mam ciarki na plecach na wspomnienie tego występu. Z kolei ze zgrozą wspominam, jak w 1988 roku jechaliśmy obskurnym busem na koncert w Norwegii i utknęliśmy w zaspie podczas śnieżycy. Nigdy tak nie przemarzłem, jak wtedy!
Cantaramusic: Po rozpadzie Fields Of The Nephilim w 1991 roku, założyliście zespół Rubicon z wokalistą Andym Delaneyem. Wydaliście dwa albumy i praktycznie bez żadnego rozgłosu zakończyliście działalność.
TP: Gdy Fields Of The Nephilim zakończyło działalność, chcieliśmy stworzyć coś, co nie byłoby kopią tego zespołu. Niestety, wielu naszych starych fanów nie chciało zaakceptować tego faktu. Poza tym, jeśli nasza pierwsza płyta "What Starts Ends" cieszyła się dużym powodzeniem, to już drugi album "Room 101" przemknął praktycznie nie zauważony. Nie chcieliśmy tego dalej ciągnąć.
Cantaramusic: Pod koniec lat dziewięćdziesiątych znowu zacząłeś współpracę z wokalistą Fields Of The Nephilim - Carlem McCoyem. Jednak po nagraniu jednego singla i kilku występach na festiwalach w Europie, znowu się rozstaliście.
TP: Mało kto o tym wie, ale pracowaliśmy wtedy, już od dłuższego czasu, nad nowym albumem. Jednak prace te zaczęły się przedłużać i chyba nie trafiliśmy jednak w odpowiedni moment. W końcu poczuliśmy, iż to już nie jest to, o co nam chodzi. Nasze artystyczne drogi się rozeszły. Raczej na zawsze.
Cantaramusic: Muzyka The Eden House czy też Fields Of The Nephilim, jest moim zdaniem bardzo "filmowa". Czy wyobrażasz sobie nagranie muzyki filmowej?
TP: Muzyka Fields Of The Nephilim była wykorzystywana w róznych, niezależnych produkcjach filmowych oraz programach telewizyjnych. Praca nad muzyką filmową byłaby czymś, co sprawiłoby mi ogromną przyjemność. A więc jeśli tylko dostalibyśmy taką propozycję, to na pewno byśmy podeszłi do niej poważnie...
Drugi album projektu The Eden House kierowanego przez basistę Tony'ego Pettita (ex-Fields Of The Nephilim).