Halina Mlynkova

Halina MlynkovaGrzegorz Szklarek
Nasza rozmowa z Haliną Mlynkovą w związku z premierą jej nowego, solowego albumu "Po Drugiej Stronie Lustra".

- Twoją nową płytę otwierają i zamykają dwie wersje kompozycji tytułowej. Czy możemy w takim razie mówić o tym albumie jako pewnej zamkniętej całości?

- Zgadza się.  

- Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że teksty na „Po Drugiej Stronie Lustra” można traktować z lekkim przymrużeniem oka?

- Teksty na tym albumie tak właśnie można traktować. Tematyka w nich poruszana nie jest realna, choć dotyczą naszego życia. Wykorzystuję na przykład historie rodem z horrorów, aby zmierzyć się z tematyką realną, zwłaszcza dotyczącą kobiet. Przykładem jest chociażby kompozycja „Aniele Mój”, w której opowiadam historię matki, która zostawia dziecko, gdyż nie jest w stanie zapewnić mu przyszłości. Także myślę, że tekstami z tego albumu będą się utożsamiały przede wszystkim kobiety.

- Na tej płycie, oprócz Ciebie, autorami tekstów byli także Zbigniew Książek oraz Leszek Wronka. Jak Ci się śpiewa teksty napisane przez mężczyzn?

- Nie wyobrażałam sobie, aby na tej płycie zabrakło Zbyszka Książka. Jest on autorem tekstów przebojów „Czerwone Korale” i „W Kinie W Lublinie”, które kiedyś śpiewałam z Brathankami. Był także na mojej pierwszej płycie solowej i musiał być teraz. Muszę powiedzieć, że do jego tekstów nigdy nie mam żadnych uwag, bo bardzo do mnie pasują, a bierze się to z tego, że on mnie bardzo dobrze zna.

Jeśli chodzi o Leszka, to płytę zrobiliśmy razem. Wspólnie napisaliśmy teksty, zaś muzyka jest w większości jego autorstwa. Gdy pisałam tekst, to często dawałam mu do sprawdzenia i przerobienia. Nie lubię zostawać sama z tekstami. Lubię, gdy spojrzy na nie ktoś z zewnątrz, kto ma do nich dystans.

Ale jeśli jest tak, że słowa piosenki przechodzą mi płynnie przez usta, to nie ma dla mnie znaczenia, czy pisze to kobieta czy mężczyzna.  Kiedyś współpracowałam z człowiekiem, który starał się pisać dla mnie jako kobiety, ale wciąż tworzył mocne, męskie teksty. I ja nie mogłam tego śpiewać. Natomiast później napisał tekst na płytę mojego kolegi i tam zaśpiewałam tę piosenkę i były to genialne słowa! Zapytałam go: „czy nie mogłeś dla mnie napisać takiego tekstu?”. A był to tekst napisany dla faceta. Także nie wiadomo, na czym to do końca polega. Może chodzi o to, aby się nie nastawiać, że piszesz dla kobiety, a po prostu rozumieć się nawzajem, jeśli chodzi o tematykę.

- Na tej płycie pojawiła się jeszcze jedna znakomita osobistość, a mianowicie Jindrich Korniṙ – jeden z czołowych, czeskich, a dawniej czechosłowackich, kompozytorów. Jak doszło do Waszej współpracy?

- To prawda, Jindrich jest znakomitym kompozytorem. Zna go Leszek Wronka i wiedział o tym, że Jindrich zna się także na muzyce irlandzkiej. Więc współpraca z nami przy tworzeniu „Po Drugiej Stronie Lustra” była idealną propozycją dla niego. Jest fenomenalnym człowiekiem i jestem pewna, że w przyszłości nasza współpraca będzie się rozwijać. Tym bardziej, że zostało nam sporo materiału z tych sesji nagraniowych, który wykorzystamy na następnym albumie.

- Skąd pomysł, aby „Po Drugiej Stronie Lustra” było utrzymane w stylistyce irlandzkiej? W końcu jest to novum dla Ciebie?

- Po pierwsze: nie ma takiej płyty w Polsce, mówię tu oczywiście o mainstreamie. Po drugie: miałam już dosyć tych bałkańskich klimatów, które wychodzą mi uszami (śmiech). Poza tym, nie ma w Polsce kobiety na scenie ethno/folk. Jestem sama wśród tych folkowych mężczyzn, co mnie bardzo cieszy i bardzo mi się podoba. Więc jeśli spotkamy się na jakimś festiwalu, będę się wyróżniała z taką odmienną, jak na polskie warunki, muzyką (śmiech). Utożsamiam się z dziewczynami z The Corrs.

- Współpracowałaś z jakimś irlandzkim muzykami przy nagrywaniu tej płyty?

- Tak. Cała płyta powstała w Pradze. Z mojego zespołu w sesjach nagraniowych brali udział jedynie gitarzysta Jacek Królik i basista Łukasz Adamczyk. Bardzo cenię mój zespół, ale w związku ze zmianą stylistyki zaprosiłam do współpracy tych dwóch muzyków. W każdym razie w Pradze jest sporo zespołów grających w klimatach irlandzkich. Największe wrażenie zrobił na nas flecista, który przyszedł do studia i nagrał swoje partie w taki sposób, że opadły nam szczęki. Uwielbiam także brzmienie skrzypiec. Nie są one wygładzone, tylko brzmią zgrzytliwie. To mi się właśnie podoba! Partie skrzypiec i akordeonu nagrali ojciec oraz syn. Ojciec na akordeonie, a syn na skrzypcach.

- Czy „Po Drugiej Stronie Lustra” wyznacza nowy kierunek w Twej działalności muzycznej?

- Bardzo chciałabym, aby tak było. Muzyka irlandzka jest dla mnie bardzo żywa i nowoczesna, oczywiście na tyle, na ile pozwala stylistyka folk. Podoba mi się także to, że jest tam mnóstwo nowego frazowania w warstwie wokalnej. Musiałam się sporo nauczyć, nagrywając ten album. A przecież tego folku się już w życiu naśpiewałam (śmiech).

- W tym roku zostałaś aktorką. Wcieliłaś się w rolę Marleny Dietrich w sztuce „Edith I Marlene”. Jak Ci się podoba aktorstwo i skąd pomysł na to?

- Był to pomysł Marty Meszaros (węgierska reżyserka filmowa i teatralna – przyp.GS), którą uważam za wybitną, europejską artystkę. Marta zaproponowała mi tę rolę i musiałabym zwariować, aby jej odmówić. Więc zgodziłam się, pomimo, że nie miałam doświadczenia aktorskiego i nie umiem mówić głośno (śmiech). Nie mam ustawionego aktorsko głosu, gdyż jestem wokalistką. Udział w tej sztuce był dla mnie niezwykłą przemianą. Na początku trochę się wstydziłam, ale potem, krok po kroku się otwierałam. Teraz na scenie czuję się dobrze i nawet zawodowi aktorzy powiedzieli mi w końcu: „Witaj w rodzinie” (śmiech).

- Planujesz kontynuować karierę aktorską?

- Na pewno będę kontynuować ten projekt tak długo, jak sztuka będzie na afiszu. Ale kariery aktorskiej nie planuję. Zawsze konsekwentnie odmawiałam udziału w serialach, choć jeśli Marta znowu mi coś zaproponuje, to nie odmówię. Udział w „Edith I Marlene” jest dla mnie bardzo ważnym wydarzeniem artystycznym.

Powiązane materiały

Halina Mlynkova

Halina Mlynkova opowiedziała nam między innymi o kulisach powstania jej najnowszego albumu "Życia Mi Mało".

9.02.2017
Halina Mlynkova / Warszawa, Studio Koncertowe Polskiego Radia im.W.Lutosławskiego / 18.01.2017

18.01.2017
Halina Mlynkova, Enej / Warszawa, Stodoła / 12.02.2014

12.02.2014
Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie