Jakub Oślak: Twój najnowszy album Intruder na moje uszy idealnie komponuje się z dwoma poprzednimi – Splinter i Savage – w formie swoistej post-apokaliptycznej trylogii. Czy ta trójka to współczesne odzwierciedlenie twojej „Trylogii muzyki maszynowej” z lat 80-tych?
Gary Numan: Te trzy albumy tak naprawdę nie są ze sobą bezpośrednio połączone. Splinter został napisany w okresie depresji, przez który przechodziłem przez kilka lat. To płyta o tym, jak ten stan wpłynął na moje życie, ambicje i relacje. Savage to science-fiction, które ukazuje jakimi ludźmi staniemy się, aby przetrwać po spustoszeniu Ziemi przez apokalipsę klimatyczną. Nie chodzi jednak konkretnie o kwestie klimatyczne, ale bardziej ogólnie o pewną całkiem możliwą wizję przyszłości. Ta płyta przygląda się kondycji człowieka jako jednostki w tym nieprzyjaznym środowisku, a nie samej planecie. Z kolei Intruder patrzy na współczesność, w szczególności na zmiany klimatyczne, ale z punktu widzenia samej Ziemi. Wierzę, że to mogłaby powiedzieć nasza planeta, gdyby miała głos.
JO: W jaki sposób wasza wieloletnia współpraca z Adem Fentonem wpływa na tematy/koncepcje waszych ostatnich albumów?
GN: Praca z Adem w ogóle nie wpływa na motywy ani koncepcje albumów. To dlatego, że piosenki są w całości napisane przeze mnie, łącznie z tekstami i roboczymi pomysłami na produkcję, zanim jeszcze Ade je usłyszy. Wkład Ade’a, który jest ogromny, polega na tym, aby owe pomysły brzmiały kompletnie, dopracowanie i profesjonalnie. Dzięki jego talentom, te albumy są znacznie lepsze.
JO: Wygląda na to, że fascynacja przyszłością, która towarzyszyła Twoim wczesnym albumom, z czasem zamieniła się w strach i rozczarowanie współczesnością. W którym momencie „przyszłość” poszła w złą stronę, pchając nas bezpośrednio w stronę apokaliptycznych scenariuszy?
GN: Moje zainteresowanie przyszłością było widoczne tylko na kilku albumach, które stworzyłem. Myślę, że napisałem więcej o mojej niechęci do religii i braku wiary w Boga lub Bogów. Tam, gdzie wykazywałem zainteresowanie przyszłością, bardziej chodziło o czynnik ludzki, który nigdy nie był pozytywny. Na albumie Replicas, który wydałem w 1979 roku, kontrola nad ludzkością została przekazana maszynom, ponieważ sądzono, że będą rządzić bez uprzedzeń kulturowych lub rasowych. Byłby to bardziej równy, sprawiedliwszy świat. Ale maszyny zdały sobie sprawę, że jedyny uporządkowany świat to taki, w którym w ogóle nie ma ludzi. Fast forward do Intrudera w 2021 r., a planeta mówi nam prawie to samo. Jeśli w moich myślach o przyszłości jest jakiś wspólny wątek, to zawsze jest on ten sam: istoty ludzkie są błędem. Nie powinno nas tu być.
JO: Twoja muzyka przez lata stawała się stopniowo mroczniejsza i bardziej złowroga, przechodząc z synth-popu do dźwięków i koncepcji industrialnych. Patrząc wstecz, czy była to świadoma decyzja, czy po prostu naturalny postęp artystyczny?
GN: W 1992 roku nagrałem album Machine And Soul. Był straszny, po prostu okropny, nigdy nie powinienem był go wydać. Kończyły mi się pomysły, ponieważ miałam obsesję na punkcie ratowania mojej kariery, która była w poważnych tarapatach, a cała moja wyobraźnia i kreatywność zniknęły. Po tym albumie myślałem, że moja kariera się skończyła. Nie miałem wytwórni płytowej, pieniędzy, możliwości artystycznego powrotu. Z tego powodu zrezygnowałem z prób ratowania kariery i wróciłem do hobbystycznego tworzenia muzyki, po prostu z miłości do niej. Jak tylko to się stało, moja wyobraźnia powróciła, silniejsza niż kiedykolwiek i zakochałem się w tworzeniu muzyki od nowa. Ale była znacznie cięższa, mroczniejsza niż wszystko, co robiłem wcześniej. Przejście do bardziej industrialnego brzmienia nastąpiło wraz z następnym albumem, Sacrifice.
JO: Intruder czerpie inspiracje bezpośrednio z wiersza o Ziemi, który napisała twoja córka Echo. Czy był to pierwszy raz, gdy świadomość zmian klimatycznych towarzyszy Ci jako temat albumu?
GN: Album przed Intruderem, czyli Savage (Songs From A Broken World) był oparty na zmianach klimatycznych jako swojej kluczowej przyczynie, genezie powstania, ale był osadzony w przyszłości. Nie skupiał się na samym zjawisku zmian klimatycznych, ale na tym, co czeka ludzkość, gdy przyjdzie jej istnieć i żyć w takim świecie. Okrucieństwo, brutalność, walka o przetrwanie z dnia na dzień. W przypadku Intrudera chciałem podtrzymać ten związek ze zmianami klimatycznymi, ale nie bardzo wiedziałem, jak się do tego zabrać. Kiedy przeczytałem wiersz Echo, objawił mi się pomysł przemawiania Ziemi do ludzkości. Gdyby nie ten wiersz, wątpię, czy Intruder by powstał. Dlatego uczyniłem ten tekst kluczową częścią okładki albumu.
JO: Twoja druga córka Persia śpiewa w chórkach – nie po raz pierwszy – do niektórych piosenek na Intruderze. Tym razem dołączyła do niej Twoja trzecia córka Raven. Jak ważne jest to dla Ciebie na poziomie osobistym? Czy chciałbyś, aby poszły w ślady ojca i na stałe wybrały karierę muzyczną?
GN: Ich obecność i zaangażowanie nie jest dla mnie i albumu rzeczą kluczową, ale uwielbiam fakt, że są i śpiewają razem ze mną. Album staje się dla mnie dzięki nim czymś więcej, niż tylko kolejnym zbiorem piosenek. Ich udział i śpiew to dla rodzica cudowne uczucie. Muszę jednak powiedzieć, że gdyby nie potrafiły albo nie chciały śpiewać, nie zmuszałbym ich do tego. Są tam, ponieważ potrafią i chcą robić to, czego wymaga od nich koncepcja albumu. Obie potrafią fantastycznie śpiewać! Zarówno Raven, jak i Persia piszą własne piosenki i chcą iść dalej w kierunku kariery muzycznej; Echo aspiruje bardziej w kierunku poezji i malarstwa. Cieszę się, że mają możliwość podążania w dowolnym kierunku, który je uszczęśliwi, ale zdaję sobie również sprawę z tego, jak trudne i szkodliwe potrafi być środowisko muzyczne, więc będę je bardzo uważnie obserwować i pilnować.
JO: Działasz artystycznie od 45 lat, a Twoje najnowsze albumy brzmią świeżo i inspirująco. Jaka jest Twoja recepta na pozostanie kreatywnym, zmotywowanym do działania przez tak długi czas?
GN: Myślę, że tak długo, jak świat będzie istnieć, będzie nadal dawał ludziom takim jak ja całą potrzebną do działania artystycznego inspirację. I nie mam na myśli duchowego natchnienia, lecz ciągłe dostrzeganie ignorancji i brutalności nas ludzi, jako gatunku. Jesteśmy wiecznie okrutni i samolubni, wrodzy i agresywni. Spójrz teraz na Rosję. Trudno uwierzyć, że coś takiego ma miejsce, i po raz kolejny ludzie są dla mnie oszałamiającym rozczarowaniem. Myślę, że tworzę muzykę jako środek na uwolnienie tego napięcia. To sposób na pozbycie się wszystkich rzeczy, które mnie denerwują, przerażają, zasmucają, itd. Pewnie dlatego nie tworzę radosnej, podnoszącej na duchu muzyki. Moja inspiracja pochodzi z innego miejsca.
JO: W pewnym momencie swojego życia przeprowadziłeś się z Wielkiej Brytanii do Kalifornii, jak wielu brytyjskich artystów na przestrzeni dekad. Co wpłynęło na tę decyzję? Czy Londyn przestał być światową sceną muzyczną?
GN: Nie, myślę, że Londyn nadal jest głównym ośrodkiem muzyki na świecie, ale nie trzeba tam być, żeby pisać muzykę. To powiedziawszy, moje albumy są wydawane na świat dzięki wytwórniom z Londynu. Przeprowadziłem się do Kalifornii, ponieważ chciałem wieść przyjemniejsze życie z dnia na dzień. Budzę się rano, niebo jest błękitne, a powietrze ciepłe. Ludzie są przyjaźni i pomocni, widok na ocean jest niesamowity i znajduje się zaledwie kilka minut od domu. W przeciwnym kierunku, znajdziesz góry, również spektakularne. Ulice są szerokie, niebo ogromne, a Los Angeles, w którym mieszkam, jest pełne życia i entuzjazmu. To fantastyczne miejsce do dorastania również dla dzieci.
JO: The Pleasure Principle i Replicas kończą niedługo 43 lata, a fascynacja ich brzmieniem i stylem wydaje się nie mieć końca. Wywarłeś wpływ na pokolenia artystów i fanów; czy czujesz się jak pionier, którym bywasz nazywany, czy też wciąż masz coś do udowodnienia światu lub sobie?
GN: Wierzę, że każdy artysta jest tak dobry, jak jego następny album. Innymi słowy, wstyd jest żyć w przeszłości. Na długowieczność należy sobie zapracować każdym kolejnym wydawnictwem. Szacunku nie powinno się oczekiwać ani otrzymywać ponieważ zrobiłeś coś fajnego cztery dekady temu. Więc tak, pod tym kątem zawsze będę czuł, że mam coś do udowodnienia, żeby dalej zasługiwać i zdobywać swoje miejsce wśród obecnych artystów. Ale mam też świadomość, że mój wpływ na muzykę został dostrzeżony i jest szanowany, więc oczywiście jestem z tego bardzo dumny. Jednak tym, co mnie napędza, nie jest reputacja pioniera; staram się, aby każdy album był lepszy od poprzedniego. Aby być innowacyjnym, trzeba usiłować robić rzeczy, które posuwają Cię do przodu, zamiast patrzeć wstecz.
JO: Ostatnie pytanie: byłeś w trasie przez większą część 2022 roku, koncertując w USA, a teraz w Wielkiej Brytanii (Europa kontynentalna cierpliwie czeka) – jak się czujesz z powrotem na scenie? Czy jesteś w jakikolwiek sposób zmotywowany, aby „nadrobić” czas stracony przez przerwę, którą mieliśmy przez ostatnie 2 lata?
GN: Istnieje wiele powodów dla których z całą pewnością dobrze jest być znowu w trasie. Podczas lockdownu nagrałem Intrudera, napisałem książkę i uruchomiłem nową działalność biznesową, więc nie czuję, że straciłem zbyt wiele czasu. Rzeczywiście było inaczej, ale myślę, że dobrze wykorzystałem możliwości jakie dawało życie przez ostatnie kilka lat. Nie sądzę, że przegapiłem zbyt wiele rzeczy, więc nie czuję potrzeby nadrabiania zaległości. Na szczęście nie popadłem w depresję ani w stan letargu i poczucia nędzy w zamknięciu, potrafiłem być bardzo zajęty i zmotywowany.
JO: Serdecznie dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w czerwcu w Warszawie!
Foto: Grzegorz Szklarek
Gary Numan - Warszawa, Progresja Music Zone, 03.06.2022. Bilety: https://bit.ly/3waXFHA
Pionier syntetycznego popu i przemysłowego rocka, Gary Numan, dostarczył nam niedawno swój 21 album studyjny.
Dwudziesty pierwszy album studyjny Gary'ego Numana został przesłuchany i zrecenzowany dla nas przez Jakuba Oślaka.
Nowy album Gary'ego Numana to kontynuacja jego dokonań z poprzednich płyt.
Ojciec chrzestny industrialu i synth-popu zawita 3 czerwca 2022 do warszawskiej Progresji. Będzie to jego czwarty występ w Polsce i zarazem trzeci w Warszawie.
Ukazał się klip do drugiego singla Gary'ego Numana z zapowiadanej na 21 maja nowej płyty "Intruder".
"Intruder" to tytuł nowej osiemnastej już płyty Gary'ego Numana, która ukaże się 21 maja.
Legenda muzyki elektronicznej i industrialnej Gary Numan wystąpi 25 listopada w warszawskiej Progresji.