Primož B. (Siddharta)

Primož B.Grzegorz Szklarek
Na przełomie lutego i marca słoweńska grupa Siddharta wystąpi na czterech koncertach w Polsce. Z tej okazji porozmawialiśmy z gitarzystą Primožem B.

- Czy Siddharta planuje nowy album studyjny?

- Tak, pracujemy nad nowymi kompozycjami. Termin wydania nowej płyty nie jest jeszcze sprecyzowany. Jednak w oczekiwaniu na zakończenie prac nad albumem, będziemy wydawać nowe single. Właśnie kończymy nagrywać pierwszy z nich. Zostało nam jeszcze trochę roboty przy miksowaniu i masteringu nowego materiału.

- Czy usłyszymy nowe kompozycje podczas polskich koncertów Siddharty w lutym i marcu?

- Przynajmniej jeden nowy utwór. Poza tym, rzecz jasna, zagramy wybór z naszych starszych kompozycji. Uważam, że fani powinni mieć pewien wpływ na set listy naszych koncertów, więc zwróciliśmy się do nich o sugestię w kwestii wyboru jednego - dwóch utworów.

-Czujecie się zespołem koncertowym czy studyjnym?

- Myślę, że dobrze się czujemy zarówno w studiu nagraniowym jak i na scenie. Ale…występy na żywo sprawiają nam większą przyjemność. Energia na scenie jest bardziej pierwotna, bardziej intensywna. Jest tam mniej ograniczeń, a więcej rock’n’rollowego szaleństwa. Z kolei w studiu mamy więcej przestrzeni na eksperymenty, co jednak grozi zatraceniem się w niekończącej się spirali niezliczonych wersji aranżacyjnych.

- W grudniu 2013 roku wydaliście album koncertowy zarejestrowany z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej Słoweńskiego Radia I Telewizji. To nie pierwsza współpraca Siddharty z tą orkiestrą. Dlaczego tak często razem działacie?

 - Siddharta lubi współpracować z różnymi zespołami i muzykami, jeśli tylko jest to korzystne od strony muzycznej. Po raz pierwszy współpracowaliśmy z nimi w 2002 roku, gdy wspólnie nagraliśmy jeden-dwa utwory. Rok później wystąpili z nami na wyprzedanym do ostatniego miejsca koncercie na stadionie w Ljubljanie. Zagraliśmy razem coś około piętnastu utworów. Rok temu, w dziesiątą rocznicę tamtego show, postanowiliśmy zagrać koncert akustyczny i znowu zaprosiliśmy Orkiestrę do współpracy. Tym razem jednak ich udział był równie, albo nawet bardziej znaczący niż nasz. Wykonaliśmy wspólnie dziewiętnaście kompozycji, które zostały nagrane i wydane jako DVD oraz album koncertowy.

- Jak wyglądała Wasza współpraca z Orkiestrą Symfoniczną Słoweńskiego Radia I Telewizji? Kto odpowiadał za nowe aranżacje Waszych utworów?

- Najpierw dokonaliśmy selekcji utworów, pamiętając, że będziemy współpracować z orkiestrą symfoniczną. Następnie wynajęliśmy dwóch uznanych aranżerów, którzy wykonali nowe wersje. Kilka kompozycji my przerobiliśmy i tu szczególnie wykazali się basista Jani Hace i klawiszowiec Tomaž Okroglič-Rous. Gdy już przygotowaliśmy wszystkie aranżacje, zaczęliśmy ćwiczyć z dyrygentem orkiestry początki i zakończenia utworów, a także wszystkie szczegóły i tricki tkwiące w nowych wersjach. Gdy już przeszliśmy ten etap, zaczęliśmy próby z pełną orkiestrą.

- Popularność grupy Siddharta szczególnie wzrosła w Słowenii pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku tego wieku. Jakie czynniki to sprawiły?

- To pytanie za milion dolarów (śmiech). Myślę, że był to odpowiedni czas dla takiej muzyki. Poza tym istotna była szczerość jaka tkwiła i tkwi nadal w Siddharcie. Zarówno od strony muzycznej, jak i personalnej. Poza tym ciężko pracowaliśmy grając niezliczone koncerty na terenie Słowenii. Ludzie docenili takie poświęcenie i pracowitość.

- Byliście pierwszym wykonawcą z dawnego bloku komunistycznego, który wygrał nagrodę MTV w 2005 roku. Z kolei Wasz klip do utworu „My Dice” był rok wcześniej na play liście stacji MTV, co w tamtych czasach także było udziałem zaledwie kilku artystów z naszej części Europy. W jaki sposób doszło do Waszego kontaktu z MTV?

- Wygraliśmy MTV Adria Regional Act w 2005 roku. Pojechaliśmy do Lizbony po odbiór nagrody i za kulisami spotkaliśmy takich artystów jak: Skin, Foo Fighters, Blackeyed Peas i Robbie Williams. To było niesamowite i wyjątkowe doświadczenie.

Jeśli zaś chodzi o klip do „My Dice”, to nieustannie wysyłaliśmy teledysk do regionalnych oddziałów MTV w różnych europejskich krajach. A następnie odwiedziliśmy kilka z nich osobiście. I udało się zainteresować ich teledyskiem.

- Siddharta jest znana ze znakomitych, wyjątkowych teledysków. Jak ważna jest dla Was wizualna strona działalności i kto jest odpowiedzialny za pomysły do teledysków?

- Jest bardzo ważna. Inwestujemy dużo czasu i pieniędzy w tworzenie teledysków jak najbardziej interesujących i stojących na jak najwyższym poziomie technicznym. Pomysły na klipy mamy czasem my, a czasem zdajemy się na ich reżyserów. Niestety, ale w słoweńskich stacjach telewizyjnych brakuje programów muzycznych, więc rzadko kręcimy teledyski.

- Za rok 20 rocznica powstania Siddharty. Czy w związku z tym planujecie jakieś niespodzianki dla fanów?

 - Na pewno coś wymyślimy. Zawsze w związku z takimi okazjami organizujemy wyjątkowy koncert, więc i tym razem na pewno nie zawiedziemy naszych fanów.

- Dziękuję za wywiad.

- Ja również dziękuję i do zobaczenia za miesiąc na koncertach w Polsce.

FOTO: Jaka Babnik

Powiązane materiały

Primož Benko (Siddharta)

Po dwudziestu latach istnienia słoweńska Siddharta nadal chce udowadniać, że gra świetną muzykę. Ambicje grupy są szerokie i dzięki swojej twórczości chcą przekraczać granice przede wszystkim terytorialne. A dwie dekady grania zespół postanowił uczcić wydaniem dwóch płyty w ciągu roku. O drugiej z nich, zatytułowanej „Ultra” miałem okazję porozmawiać z sympatycznym gitarzystą grupy, Primožem Benko.

13.01.2016
Siddharta / Warszawa, Progresja Music Zone / 01.03.2014

2.03.2014
Siddharta - Ultra

Słoweńska Siddharta świętuje swoje 20-lecie, wydając aż dwie płyty w ciągu roku. „Infra” ukazała się w pierwszej połowie roku, druga „Ultra” – pod jego koniec.

13.01.2016
Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie