MM: W książeczce płyty jest informacja, że „Pół płyty” jest zapowiedzią waszej działalności na przyszłość i praca nad kolejną częścią – a więc „drugim pół” jest już w toku. Dlaczego dopiero teraz ukazał się ten materiał, skoro gracie już kilka lat?
AN: Tak, gramy od pięciu lat, ale dość sporadycznie, by nie ingerować w plany naszych macierzystych zespołów. Zarówno grupa Raz Dwa Trzy, jak i Voo Voo grały bardzo dużo koncertów. Również w związku z tym praca nad materiałem szła bardzo wolno. Na początku pandemii Karim jako dobry duch całego przedsięwzięcia zacisnął zęby i powiedział: „teraz albo nigdy” (śmiech). Miał rację, bo było sporo czasu i dzięki temu udało się ten projekt zrealizować.
MM: Czemu jednak wydaliście tylko „Pół płyty”?
AN: Ponieważ żyjemy w takich czasach, że nie wiadomo, czy w ogóle wydawać płyty. Są wykonawcy, którzy nagrywają jedną albo dwie piosenki, zapowiadając w ten sposób większe rzeczy. My zrobiliśmy podobnie, by dać sobie czas na zebranie pozostałego materiału i w ten sposób złożyć dyptyk, który ciekawie będzie wyglądał na półce.
MM: Czyli całość nie będą stanowiły nagrania np. z jednej sesji?
AN: Nie, to nagrania, które powstały na poczet tej płyty. To był pomysł Karima i od niego wyszedł także tytuł płyty. Sesje odbywaliśmy w domach. Ani razu nie spotkaliśmy się w całym składzie na chociażby jednej próbie. Wszystko odbywało się przez Internet. Kiedy już wszystko zarejestrowaliśmy w domach, Karim to poskładał w studio, a Sławek Gładkowski zajął się miksem. To też trwało trochę, bo około 3 miesięcy.
MM: Przechodząc do zawartości płyty – czy utwór „Cokolwiek ujęte” traktuje o braku weny twórczej?
AN: Nie, ten utwór mówi o tym, że żyjemy w takim czasie i takiej sytuacji, w której cokolwiek chcielibyśmy jednoznacznie zdefiniować i być przy tym pewni swoich przekonań co do tych definicji, to wszystko zostanie albo odwrócone do góry nogami, albo użyte przeciwko nam. Postanowiłem napisać o tej niemożności uchwycenia tego, co kiedyś wydawało mi się do uchwycenia. Dziś wiem, że gdybym chciał napisać piosenkę odnoszącą się bezpośrednio do rzeczywistości, to będę miał nie tylko do czynienia z komentarzem słuchacza, ale także z wychowawczym komentarzem kogoś z góry, kto bezwzględnie zainteresuje wypowiedzią, która na pewno mu się nie spodoba. Nie biorę tego do siebie, ale samo to, że jesteśmy poddani jakiejś obserwacji, a postawy, które wcześniej nikogo nie interesowały nagle są pod ostrzałem krytyki oraz narzuceniem zupełnie innych wartości.
MM: A w jakim czasie powstawały teksty na tę płytę? Bo to, że była rejestrowana w czasie pandemii to jedno, natomiast wydźwięk liryczny jest raczej uniwersalny.
AN: Tak, zdecydowanie. Hołduje takiej zasadzie, że sztuka, a w tym przypadku mała sztuka, bo piosenka jest małą sztuką, ma wartość użytkową, a więc wartość uniwersalną dla słuchacza. Pierwszym tekstem, który rozpoczął całe to przedsięwzięcie był tekst mojego syna – „Życie Janka”. To jeden z jego poważniejszych tekstów. Napisał go, gdy miał 18 lat, a dziś ma 26 lat. Poszukiwanie materiału trwało zatem nieustannie od dobrych 7 lat.
MM: No właśnie – ten tekst jest bardzo ujmujący. Myślę, że syn odziedziczył trochę styl po Panu. A czy nie chciał zaśpiewać tego utworu?
AN: Nie chciał, choć ma bardzo dobry, ciepły głos. Nie jest jednak przekonany do tego, by operować nim tak, jakby sobie tego życzył. Cieszył się, że ja mogę być głosem jego tekstu. Karim napisał do niego piękną kompozycję, a ja się cieszę, że mogę śpiewać coś, co napisał mój syn. Dla mnie to rodzaj wyróżnienia.
MM: Przeglądając książeczkę z tekstami, zauważyłem, że większość wyrazów w nich zawarta jest napisana z małej litery. Wyjątek stanowią „Ogółem”, wspomniany „Żywot Janka” oraz „Panna wyniosła”. Z czego to wynika?
AN: Być może z braku korekty, ponieważ lubię, gdy teksty są pisane z małej litery – oprócz imion i nazw, które tego wymagają. Myślę, że niczemu to nie przeszkadza, ale dziękuję, że zwrócił pan na to uwagę.
MM: A Pan pisze stricte na maszynie do pisania?
AN: Kiedyś, kiedy nie było komputerów, pisałem na maszynie. Obecnie już nie. A pomysł z czcionką z maszyny do pisania wyszedł od Krzysia Dubiela, który robił projekt okładki, czy nawet Karima. Ja jestem człowiekiem dość archaicznym, więc mi to bardzo odpowiada.
MM: Czy to Mariusz ‘Fazi’ Mielczarek zagrał to solo w utworze „Który jestem?”
AN: Tak. Szukaliśmy tutaj z Karimem odpowiedniego instrumentalisty. Początkowo miał to zagrać gitarzysta, po czym Karim powiedział, że akurat ma w studiu ‘Faziego’ i poprosił go o zagranie. To oszalałe solo zagrał na przedęciu na klarnecie basowym wymaga sporych umiejętności. Wyszło znakomicie.
MM: Z kolei utwór „Jest racja i każdy ją ma” ma dość przewrotną naturę, bo podejmuje dosyć poważny temat porozumienia międzyludzkiego, a tymczasem refren wywołuje mimowolny uśmiech. Nie wiem, czy wynika to z tego, że bodaj pierwszy raz słychać z Pana ust w piosence przekleństwa, czy tez dla tego, że ten refren tak ‘płynie’?
AN: (śmiech) To jest słuszna dygresja. Chodziło o to, żeby nie zniewalać słuchaczy kolejną porcją udowadniania, że nawet ta piosenka miałaby mieć rację. Bardzo się cieszę, że ludzie po uważnym wysłuchaniu zwrotek zaczynają śpiewać ten refren, choć nie było to celowym zabiegiem. A sam tekst jest moim doświadczeniem po uczestniczeniu w nieskończonej ilości rozmów, kłótni i dyskusji, których sposób prowadzenia polegał na tym, że „moja racja jest mojsza, niż twoja”. A przysłuchując się takim rozmowom z boku łatwo dojść do wniosku, że ludzie tracą mnóstwo czasu na to, by przekonać swoich rozmówców do innego sposobu myślenia, wpłynąć na nich i pozbawić ich własnego, autonomicznego myślenia, a jednocześnie – oczekują przy tym potwierdzenia, że to właśnie oni mają rację. Myślę, że wszyscy ci, którzy posłuchają tej piosenki i przypomną sobie, kiedy byli wobec kogoś wręcz opresyjni, by przyznał im rację, zastanowią się, czy to aby na pewno jest konieczne. Siła argumentów powinna się opierać na tolerancji i szacunku do drugiego człowieka, a także na umiejętności wysłuchania, co druga osoba ma do powiedzenia.
MM: W takim razie w jeszcze szerszym kontekście można odebrać utwór „Ogół”, który – mam wrażenie – dotyczy takiej tępej masy ludzkiej, robiącej wszystko bezrefleksyjnie.
AN: Tak, i dotyczy to każdego społeczeństwa. To kolejny tekst, który ma uniwersalny wydźwięk. I chociaż wiele rzeczy pasuje tutaj do naszego społeczeństwa, to w innych jest podobnie. Trzeba by tylko zamienić pewne znaki, symbole i wówczas okazałoby się, że pasują one do różnych społeczeństw, które funkcjonują w większości narzucającej mniejszościom to, co uznaje za stosowne. Nawet jeśli nie są akurat u władzy, to władza kulturowa i tradycji jest tak silna w społeczeństwach, że ci, którzy chcieliby naruszyć ten porządek lub jakoś go zmienić, są w poważnych kłopotach od samego początku.
MM: A „Panna wyniosła”?
AN: To piosenka o Pannie (śmiech). Ten tekst traktuje o tym, że ta Panna, która ‘o sobie samej ma mniemanie, że od niej nic, a wszystko dla niej’. Oczywiście ten tekst nie dotyczy Matki Boskiej, ponieważ mam za duży szacunek do religii. Być może mógłbym uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć, że wielu autorów w tym kraju zmagało się z opowieścią o samych sobie, będąc w ramionach Panny. Tej, która powinna być dla nas najważniejsza, która stanowi o naszej tożsamości, języku, sposobie zachowań i całej reszcie przymiotów, które mamy, a sobie z nimi nie radzimy, bo Panna od nas wymaga, byśmy się zachowywali zgodnie z sienkiewiczowsko-tradycyjnym modelem wychowania. W związku z tym musiałem napisać ten tekst i czekam na odpowiedź od Panny, bo może być ona dla mnie interesująca.
MM: No i chyba najważniejszy utwór na płycie, czyli „Stopa R.I.P.”, który brzmi trochę jak marsz żałobny. Skąd taki pomysł, bo Voo Voo nagrało także utwór „Do Stopki”, także będący hołdem dla Piotra ‘Stopy’ Żyżelewicza?
AN: To jest nasza część i osobny gest Karima, który był bardzo ze Stopą bardzo związany. Po jego śmierci bardzo szybko skontaktował się ze mną i powiedział, że ma zarejestrowane ślady bębnów Stopy i że właściwie ma gotową kompozycję. Poprosił mnie, bym napisał do niej tekst, a myśmy już wtedy zaczynali współpracę w różnych innych dziedzinach muzycznych, bo razem napisaliśmy już wtedy utwór do filmu „Powstanie ‘44”. Pomyślałem sobie, że temat odchodzenia jest dla mnie istotny, bo podejmowałem go chociażby w utworze „Już”. Znałem Stopę i bardzo go lubiłem. Uznawałem go za jednego z najlepszych bębniarzy, jeśli chodzi o muzykę rozrywkową i alternatywną w Polsce. Nie pojmowałem tego, co mi opowiadał Karim o jego śmierci. Nie potrafiłem ogarnąć tego, jak człowiek tak witalny i zdrowy nagle dostaje wylewu. Zupełnie jakby złe siły się na niego sprzymierzyły, by postąpić wobec niego tak, by tego nie wyszedł. To było dla mnie przerażające… Bardzo mnie to dotknęło... Doszedłem do wniosku, że tak właśnie to potraktuję. Że Stopa został wprowadzony w taki sposób odchodzenia, na który nie mamy żadnego wpływu, a wszyscy będziemy w nim uczestniczyć. Oczywiście jest to ujęte metaforycznie w tym utworze, ale każdemu z nas będzie takie odchodzenie dane tylko raz. Zresztą krótko po śmierci Stopy zagraliśmy w warszawskiej „Stodole” i wtedy po raz pierwszy raz wykonaliśmy ten utwór. To było bardzo smutne doświadczenie – nie chce się pisać takich piosenek.
MM: Kwestia koncertów pozostaje nierozstrzygnięta w tym roku – z wiadomych przyczyn. Natomiast przyznam, że na nowy materiał Raz Dwa Trzy czekam od dawna.
AN: Ja też. Pracujemy wolno, ale za to niedokładnie. Bardzo bym chciał, by ten materiał powstał. Mieliśmy już sesje do nowej płyty, ale to się gdzieś rozeszło… Mam nadzieję, że w najbliższym czasie to wszystko ruszy znowu do przodu. Ostatnie nasze płyty, to koncerty jubileuszowe, więc nie chcieliśmy robić zamieszania nowym albumem. Liczymy oczywiście na szybki powrót do koncertów i do studia.
MM: Dziękuję za rozmowę.
Pandemia, mimo wielu jej złych stron, pozwala też w niektórych przypadkach na powrót do pewnych rzeczy i ich dokończenie. Materiał na płytę, o której będzie tu mowa, powstawał przez pięć lat, ale teraz znalazł się czas na jego nagranie, zebranie i wydanie.
Adam Nowak prezentuje teledysk do pierwszego singla promującego album o intrygującej nazwie „Pół płyty”. Utwór „Cokolwiek ujęte” to jeden z 7 utworów, jakie znajdziemy na krążku.
"Pół Płyty" to tytuł pierwszego albumu grupy Adam Nowak & Akustyk Amigos.